boję się tej bieli i nieżywego światła
kiedy trafię tam gdzie pora karmienia
i śnienia są więzieniem bez sądu
chcę miłości zapisanej w zapachu ziemi
świetle zachodzącym nad rzeką
dotyku wystarczająco silnym
by odebrać, darować i dać życie
nie znajduję godności w powolności
odchodzenia, gdy zmysły już gdzieś
nie pamiętasz, może lepiej jak było
nie było nie bolało
gdy przeminą dobro i miłość
i ciepłe światło i zapach traw
wiedz, że masz prawo powiedzieć
żegnaj, żegnajcie, mój czas
a gdy zapytają cię, a zapytają na pewno
skąd pewność - będziesz wiedział
że wasz wspólny żal przetrwa
w skrawkach opowieści
która już się zakończyła i nie będzie
kolejnych jej rozdziałów
bo rozdziałów życia nie piszę się
w tydzień - miesiąc - trzy
pod dyktando rychłego zakończenia
w bólu nie do zniesienia
w trwodze
a wiersz podyktowany lekko słyszany
szept do ucha może być kluczem
użyj go, zgaś to światło
17 września 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz