Nie będzie o półmroku i o tym, że czasem się wpatruję się, zatrzymuję w twarzach przechodzących po drugiej stronie ulicy. Obok mnie, próbując spojrzeć im prosto w oczy.
A czemu nie w te jakże ważne cienie słońca
mozaikowe kadzidlane starodrzewne
odlatujące na zimę z oddali
promienne wiatrem zapachem ziemi
opowiadające szczery niepokój jedyności
w zaoranym polu na odległym wzgórzu
bez szalika kapelusza herbaty
bez przyszłości z ramionami korzeni
grzebiącymi w pamięci kamieni
mocne mocne
nieładne poza dotknięciem
inne niż zwykłe kamienie
kamienne kamienne
bezlistne splątane gałęzie
płacz i nadzieje